Gnuśność

Zalęgły się w głowie niebezpieczne myśli.
Wyparły spokój, koczujący w strofach snów.
Zasiały zamęt wśród statecznych słów,
Zaśmiecając umysł garścią wyuzdanych głupstw.

Spętały kruchą duszę grube liany spaczeń,
Karmiąc usta zlepkiem pustych zdań.
Odebrały jasność odmiennością znaczeń,
Raniąc gardło ostrzem nowych prawd.

     Ciszę uduszono po kryjomu,
     Z dala od ciekawskich oczu.
     Uśmiech zakopano żywcem
     Bez powodu, tak po prostu.

     Po miłości ślad zaginął,
     Odkąd serce wzięto w areszt.
     Znikły gdzieś promienie słońca.
     Mrok wywołał srogą zamieć.

Chaos zbratał się z oddechem,
W pięści mając przyjaciela.
Cnoty moc zastąpił grzechem,
Grzebiąc wiarę we łzach sumienia.

Robactwo moralne zdusiło modlitwę,
Odcięło od świata dzień szczelnym murem.
Lecz to ja sam na to pozwoliłem,
Wydając w ich sidła własną kulturę -

Kulturę słowa, myśli i cnoty
Oddałem bezmyślnie na pastwę głupoty.
I teraz płacę lenistwu haracze,
Słuchając, jak dusza zanosi się płaczem.

     Wiele dróg krętych. Łatwo się zgubić,
     Lecz trzeba swej duszy skarby hołubić.