Leśne wariacje
Gdy zorza porankiem pachnie promienna,
Gdy słońca aromat śpiącą trawę łechce,
Swym „a" razkreślnym tęcza wiosenna
Na koncert woła owianą snem orkiestrę.
Już tętnią w oddali bębny z kotłami,
Mglista szarzyzna w brzmieniu dzwonków ginie,
Już sznur instrumentów spływa kaskadami
Na wielki występ w zacisznej krainie.
Gamy krzewów, rzek pasaże
W pięciolinii się nurzają,
Nucą leśną serenadę,
Z cieniem echa rozmawiając.
Drzew kadencje, kwiatów plamy
Z nieba sączą się obficie,
Przelatują nad polami,
Osiadają na pulpicie.
Lecz dyrygent nie w humorze,
Wielką głową kręci często,
Wtem, olśnienie! Przecież może...
„Jasne!- krzyknął,- Gramy presto!"
Smyczki mkną po nut gęstwinie,
Wiolonczela grzęźnie w triolach,
Rwie się, rzuca, miota, wije,
Na ratunek skrzypce woła.
Podniósł rwetes się na milę,
Skrzypce, pędząc w dzikim szale,
Dały ognia z takim trylem,
Ze wypadły poza skalę!
Iskrzą struny pod palcami,
Flet się gubi z tonacjami!
Nagle: „Brzdęk!"
Umilkła na rozkaz talerzy orkiestra...
Altówka, westchnąwszy, rzekła do maestra:
„Wszyscy pragniemy chwili wytchnienia,
Niech więc dla nas zabrzmi wspaniała kantylena!"
Flet słowiczo, z pełną gracją
Swoim wdziękiem dźwięk roztkliwia,
Rozleniwia leśny szwargot,
Nuty senną mgłą okrywa...
Nastał spokój niesłychany,
Duch uleciał z dyrygenta,
Koda wsiąkła w zboża łany
I zasnęła w ich odmętach.
„To już koniec,- zaszumiało,- to puenta".

Cieszę się, że znalazłeś czas, by odwiedzić moją stronę. Tutaj znajdziesz wszystkie najważniejsze informacje, dotyczące mojego życia i twórczości oraz miejsc, w których będzie mnie można posłuchać..."
