Porośnięci kurzem

Wszystko gra
Na niby,
Rozmowa jak co dzień,
Ta sama od lat.
Za dnia
Uśmiech po twarzy się snuje,
W nocy zaś
Przychodzi jego starszy brat.

Siada po cichu przy stole, zmęczony,
Gdzie świeca w półmroku ledwie się tli,
I zsuwa kotarę z przeżartych rdzą twarzy,
By spuścić ze smyczy więzione w dzień łzy.

Słowa, kurzem porośnięte,
Nigdy nie wypowiedziane,
Leżą, lecz trwają wiernie na straży.
Wystarczy spojrzeć,
Wyciągnąć rękę,
By gestem spłynęły po twojej twarzy.

Po twarzy smutnej,
Zoranej przez jesień -
Jesień cudownych niegdyś uniesień.